Nauka czytania to jedno z pierwszych wyzwań, które czeka na początku drogi edukacyjnej dziecka. Kiedy moje dziecko jest gotowe na naukę czytania? Jak się do tego zabrać? Jakie materiały są mi pomocne? Na te oraz inne pytania odpowiemy dzisiaj, a także w kolejnych postach. Będzie co nieco z teorii, przedstawię Wam ciekawe materiały, które warto zakupić podczas nauki czytania, a także pomysły na wykonanie pomocy samodzielnie. Wspólnie z Angeliką opowiemy Wam, jak ta droga wygląda u nas.
Najpopularniejsze metody nauki czytania, trochę teorii
Metod nauki czytania jest bardzo dużo, a ich klasyfikacja bazuje na sposobie, w jaki dziecko odczytuje wyraz. Najogólniej możemy wyróżnić:
- metody syntetyczne (czytanie rozpoczyna się od poznania elementu do poznania całości, np. od poznania litery do wyrazu, czy wyrazu do zdania)
- analityczne (nauka czytania rozpoczyna się od poznania całościowo wyrazu)
- analityczno- syntetyczne (czytanie stanowi proces analizy i syntezy wyrazu, jego składowych przy jednoczesnym rozumieniu tego, co czytamy)
- metody globalne (tutaj wyraz zostaje poznany oraz zapamiętany jako całość, a potem następuje jego analiza)
BARDZO upraszczając: techniki uczenia dzieci czytania dzielimy na takie, w których nauka polega na poznawaniu i składaniu liter lub sylab jako najmniejszej części wyrazu, jak również poznawaniu całego wyrazu jako całości.
Nauczyciele edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, edukatorzy domowi, czy po prostu rodzice zaangażowani w edukację swoich dzieci, najczęściej wybierają metody niżej wymienione i opisane.
Metoda symultaniczno-sekwencyjna (krakowska) prof. Jagody Cieszyńskiej
Naucz dziecko czytać, aby zaczęło mówić.
Symultaniczno-sekwencyjna metoda nauki czytania jest jednym z elementów Metody Krakowskiej profesor Jagody Cieszyńskiej – logopedycznej terapii neurobiologicznej, skierowanej do dzieci z zaburzeniami rozwojowymi i genetycznymi (np. z dysleksją, alalią, afazją, niedosłuchem, autyzmem, zespołem Aspergera, zespołem Downa). Stosuje się ją, aby stymulować (wywołać) rozwój mowy u dziecka – prof. Cieszyńska nazywa to odwrotną kolejnością. Pracę rozpoczyna się już w okresie poniemowlęcym, nie ma tu ściśle określonych granic wiekowych. Każdy terapeuta natomiast potwierdzi, że ze zdrowym dzieckiem warto zacząć naukę czytania już w wieku 3 lat (a można i wcześniej). Metoda zdobywa bowiem coraz większą popularność również w pracy z dziećmi zdrowymi.
Znakiem rozpoznawczym metody są sylaby. Dzieci zaczynają od samogłosek, przechodzą do sylab, wyrazów dźwiękonaśladowczych, wyrazów, a na końcu zdań. Przed czytaniem linearnym wprowadzane są również wyrazy metodą globalną.
Warto zaznaczyć, że metoda symultaniczno – sekwencyjna uczy dzieci nie tylko technicznego odczytywania tekstu, ale przede wszystkim rozumienia tego, co się czyta: odczytywania znaczeń, a nie znaków. Dlatego sylaby nie są wprowadzane jako zwykłe znaki graficzne, ale zawsze w kontekście, czyli z rysunkiem. Wprowadzając sylabę, nie pokazujemy dziecku kartki z samą sylabą np. PA, ale obrazek np. pieska z napisaną na nim sylabą PA.
Nauka czytania sylabami jest po prostu łatwiejsza i bardziej naturalna od tradycyjnego głoskowania. Wyklucza całkowicie typowe poznawanie liter oraz głoskowanie. Dlaczego? Podam Wam proste przykład, jak działa głoskowanie, a jak sylabowanie. Która metoda jest według Was łatwiejsza i bardziej naturalna dla naszego systemy językowego?
głoskowanie: KURA głoski: Ky-U-Ry-A, czytamy: KY-U-RY-A
sylabowanie: KURA sylaby: KU-RA, czytamy: KU-RA
Trzeba też zaznaczyć, że czytanie sylabami stało się tak popularne, że powstaje wiele materiałów edukacyjnych i pomysłów na sylabowe zabawy według tej techniki. Należy jednak rozróżnić zwykłe nauczanie dzieci czytania metodą sylabową, a zastosowanie symultaniczno – sekwencyjnej metody profesor Cieszyńskiej, która jest elementem całej terapii z wieloma ścisłymi wytycznymi co do sposobów pracy z dzieckiem.
Więcej o metodzie krakowskiej dowiecie się TUTAJ i TUTAJ.
Czytanie globalne (całowyrazowe)/ zabawa w czytanie G. Domana
Zabawy w czytanie G. Domana przeznaczone są dla dzieci od kilku miesięcy do maksymalnie 5 roku życia. Początkowo stosowana w pracy z dziećmi z uszkodzeniem mózgu, natomiast, kiedy zauważono jej pozytywne rezultaty, zaczęto „bawić się w czytanie” z dziećmi zdrowymi. Szczególnie rozwija prawą półkulę mózgową oraz pamięć fotograficzną. Praca z dzieckiem to systematyczne zabawy, podczas których dorosły pokazuje mu charakterystyczne dla tej metody karty z całymi wyrazami, jednocześnie je czytając. Karty mają określone rozmiary, czcionkę liter, chronologię i kolor – wszystko dopasowane do możliwości percepcji dziecka poniżej 5 roku życia. Malec nie dokonuje tu świadomej analizy i syntezy (łączenia liter) – widzi wyraz jako całość, słyszy właściwy słowu dźwięk i po prostu go zapamiętuje. Zabawa w czytanie jest wpleciona pomiędzy inne dziecięce aktywności. Analiza i synteza wyrazu zaczyna się kształtować, gdy dziecko zauważa, że wyraz tworzą litery. Wtedy jest już z górki, czytanie globalne się kończy, a rozpoczyna się zwykłe, tzw. szkolne czytanie we właściwym tempie. Przedstawiając dziecku kartę z napisem należy pamiętać o właściwym jej czytaniu: jeden wyraz to jedna wymowa fonetyczna (nie mówimy: zobacz, tu jest napisane…). G. Doman nie zaleca, by sprawdzać, czy dziecko zapamiętało wyraz.
Dlaczego? Autor metody przyrównuje naukę czytania do nauki mówienia: najpierw uczymy się mówić, wypowiadać słowa, bez zastanawiania się nad ich zapisem, po czasie zaczynamy uczyć się zasad pisowni języka mówionego.
Więcej o metodzie: TUTAJ i TUTAJ.
Glottodydaktyka, prof. Rocławski
Czytanie i pisanie traktuje nierozerwalnie. Glottodydaktyka to systematyczne zabawy (dla dzieci od około 3 lat, ukierunkowane na rozwój słuchowy, wzrokowy, kinestetyczno- ruchowy, orientację w schemacie własnego ciała oraz w przestrzeni). Dzieci zapoznają się z wielkimi i małymi literami, drukowanymi, jak i pisanymi. Podkreśla się tu rolę staranności pisma i jego płynności (właściwego łączenia liter, ciągłości pisania znaków diakrytycznych oraz interpunkcyjnych). Uczy się je też poprawnego trzymania przyborów kreślarskich. Zabawy mają więc stwarzać okazję do czytania, pisania oraz doskonalić mowę. Glottodydaktyka długo wdraża dziecko w świat liter, by potem skrócić czas opanowania umiejętności samego czytania i pisania. Jest to metoda, według której bardzo często pracuje się z dziećmi w przedszkolu.
Więcej o metodzie: TUTAJ
Metoda analityczno- syntetyczna o charakterze funkcjonalnym E. F Przyłubscy
Jest to rozbudowana forma metody analityczno – syntetycznej (szkolnej), kształtuje rozwój słuchowy, wzrokowy, a także kinestetyczno – ruchowy. Praca z dzieckiem polega na dwóch wzajemnie powiązanych ze sobą etapach:
- Przedliterowym – wykorzystuje się tu elementy metody globalnej (dziecko poznaje wyraz całościowo). Kształtuję się tu spostrzegawczość wzrokową, słuchową, analizę słuchową, słuch fonematyczny, a także wdraża się je do poznania umownych symboli graficznych. W zabawach występuje przewaga dźwięku niż samego obrazu.
- Systematycznego poznawania kolejnych liter.
Rozpoczynając poznanie liter, dziecko powinno dobrze radzić sobie z zadaniami z pierwszego etapu. Następuje wtedy stopniowe przejście od analizy i syntezy słuchowej do słuchowo-wzrokowej (głośnego czytania) i samej syntezy wzrokowej (cichego czytania). Coraz więcej zabaw ukierunkowanych jest nie tylko na dźwięk, ale i obraz. Analiza przebiega od wyrazu przez sylabę do głoski, a synteza od głoski przez sylabę do wyrazu.
Nauka czytania według Marii Montessori
W pedagogice Marii Montessori nauka pisania poprzedza i jest fundamentem dla nauki czytania, co jest odmiennym podejściem od pozostałych metod. Autorka wyróżnia tzw. okresy wrażliwe (takie, w których dziecko przejawia duże zainteresowanie i szczególnie łatwo przyswaja daną umiejętność): nauka pisania przypada na wiek około 3,5- 4,5 lat, a czytania 4,5-5,5 lat.
Nauka w metodzie montessoriańskiej oparta jest o konkretne pomoce edukacyjne. W przypadku pisania i czytania głównym materiałem są szorstkie litery i ruchomy alfabet. Wszystkie pomoce składają się z pisma pisanego, a nie drukowanego. Stosuje się tutaj wiele aktywności rozwijających poszczególne umiejętności u dziecka (np. percepcję słuchową, sprawność ręki), potrzebnych do opanowania pisania i czytania. Do tych aktywności należą np.: wyodrębnianie poszczególnych głosek w krótkich, trzyliterowych wyrazach. Praca oparta jest o konkretny materiał, a nie abstrakcyjne pojęcia, czyli np. miniaturki różnych przedmiotów, (dziecko je nazywa i z liter alfabetu ruchomego buduje słowa). Innym przykładem ćwiczenia typowego dla tej metody jest pisanie liter na piasku, soli, mące itp. Jest to głoskowa metoda nauczania.
Zdjęcia pochodzą z bloga Ani – mamy również prowadzącej edukację domową, która zafascynowana metodą Montessori, stworzyła dla swoich chłopców domową pracownię montessoriańską. Znamy się z Anią i bardzo lubimy :) Tutaj możesz przeczytać instrukcję wykonania montessoriańskich kart widocznych na zdjęciach, zaprojektowanych przez Anię.
Świat dziecka pełen książek
Wiele osób twierdzi, że wystarczy od małego czytać dziecku książki, a umiejętność czytania będzie samoistna i bezproblemowa. W rezultacie będziemy mieć w domu małego mola książkowego. Założenie jest super i zdecydowanie warte polecenia, natomiast nie sprawdza się to we wszystkich przypadkach. Doświadczenie pokazuje, że niektóre dzieci mimo wszystko będą miały problemy z nauką czytania i będą potrzebować pomocy. W tym przypadku, szczególnie warto jest podjąć wysiłek pracy z dzieckiem i dobrać świadomie metodę, a już na pewno nie czekać na okres szkolny.
Nie zmienia to faktu, że bezcenną wartością jest, kiedy rodzic od małego czyta dziecku i z dzieckiem, zaszczepiając w nim pasję do słowa pisanego.
Jaką metodę wybrać?
Do nauki czytania można podejść na wiele różnych sposobów, dowodzi tego ilość istniejących metod. Z pewnością zauważyliście, że są między nimi znaczne różnice, niektóre wzajemnie się wykluczają (np. metoda sylabowa i głoskowa). Każda z nich ma swoich wyznawców oraz przeciwników.
Wybór metody wpływa na sposób postępowania, dobór pomocy edukacyjnych, wiek, w którym rozpoczniemy naukę (zabawę) z dzieckiem i nawet umiejętności, jakie będziemy w danym momencie rozwijać. Zaczynając pracę metodą Marii Montessori, na wstępie zapoznajemy dziecko z kaligrafią. W metodzie krakowskiej kategorycznie zabrania się nauki liter, alfabetu i pomija naukę pisania. Dla ułatwienia stworzyłyśmy tabelę, która w bardzo uproszczony i uogólniony sposób porównuje poszczególne metody.
Osobiście mamy doświadczenie w pracy metodą Domana, Montessori, sylabową i według glottodydaktyki. Nie chcemy sugerować gotowych odpowiedzi, ale mamy nadzieję, że ten artykuł pomoże Wam uporządkować wiedzę na temat nauki czytania oraz świadomie podjąć decyzję o wyborze metody lub zachęci do zgłębienia tematu.
Nauka czytania – dlaczego warto wcześnie zacząć?
Wielu z nas może zadawać sobie pytanie, dlaczego warto uczyć dzieci tak wcześnie czytać?
Współczesna nauka udowadnia, że mózg dziecka najszybciej rozwija się i jest najbardziej plastyczny w pierwszych latach życia dziecka. Wtedy też dziecko najłatwiej się uczy, zdobywa nowe umiejętności, przyswaja informacje. Sami wiecie, jak wielu rodziców może się pochwalić, że ich dziecko w wieku 2 lat znało już cały alfabet, bo akurat bawiło się literowymi klockami, puzzlami, czy magnesami.
Niezwykłe zdolności mózgu dziecka są docenione i uwzględnione również we wczesnej nauce czytania. Sztandarową metodą, która bazuje na tej wiedzy, jest metoda Krakowska oparta na badaniach neurobiologicznych. Każdy terapeuta powie, że nauka czytania w wieku 7 lat to pomyłka. Trudno się zatem dziwić, dlaczego dzieci mają z tym tyle problemów.
Przy tej okazji zachęcam Was do obejrzenia jednego z wykładów TEDx Angeliki M. Talagi (o „czytaniu” szczególnie od 13.38 minuty). Angelika zawodowo zajmuje się intelektualnym rozwojem dzieci, a na tę drogę skierowała ją jej fascynacja: funkcjonowanie ludzkiego mózgu. Z tego względu jest ona również propagatorką alternatywnych form nauczania, a przeciwniczką systemowej szkoły w takiej formie, jaka dzisiaj oferowana jest dzieciom. Jako zachętę do obejrzenia jej materiału, zacytuję Angelikę:
„Szkoła jest przejawem nieznajomości ludzkiej psychiki i ludzkiego mózgu”
W obliczu aktualnych badań nasuwa się pytanie, dlaczego są one pomijane przy tworzeniu programu szkolnego? Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Jednak przy tej okazji uczciwie dodam, że nowa podstawa programowa wprowadziła przynajmniej jedną, pozytywną zmianę w tej kwestii, bo otworzyła drzwi do nauki czytania i pisania już w przedszkolu:
Czasami jako rodzice zwlekamy z nauką czytania naszych dzieci, bo wydaje nam się, że to rola szkoły. Wyrośliśmy przecież w przekonaniu, że: jeśli „Elementarz”, to tylko w pierwszej klasie. Nie. Prawda jest taka, że korzystniej jest umożliwić dzieciom naukę czytania wcześniej.
Wczesna nauka czytania zwiększa kompetencje intelektualne dziecka, sprawia, że dzieci mają większą wiedzę ogólną, poczucie własnej wartości, bardzo dobrze rozwiniętą pamięć, koncentrację i spostrzegawczość. Świetnie interpretują, analizują fakty i są kreatywne. Wczesne czytanie minimalizuje trudności edukacyjne. A miłość do książek pozostaje na lata! Namawiamy Was zatem, do tego, żeby nie czekać, aż dziecko zostanie zapoznane z literami w zerówce, czy nauczy się czytać w szkole. Zacznijcie wcześniej, w zabawach dostosowanych do możliwości i zainteresowań dziecka.
Jeszcze jedna ważna kwestia …
Współczesne badania nad rozwojem mózgu dziecka wyraźnie pokazują niekorzystny wpływ nadmiaru multimediów na jego życie. Przesadna stymulacja prawej półkuli mózgu (dźwięk, obraz), powoduje spowolnienie rozwoju lewej – odpowiedzialnej za rozwój języka pisanego i mówionego oraz wiele innych niepożądanych skutków (TUTAJ namiar do raportu Amerykańskiej Akademii Pediatrii). Inną ważną i polecaną przez autorytety publikacją jest książka niemieckiego naukowca i psychologa Manfreda Spitzera pt. „Cyfrowa demencja”. Dlatego zachęcamy, aby monitorować, kontrolować, ograniczać ilość spędzanego przez dzieci czasu przed ekranem.
Nie zacznę wcześniej, bo moje dziecko będzie się nudzić w szkole …
Przyznam, że to jest realne zagrożenie wczesnej nauki czytania, ale tylko w placówce systemowej. W edukacji domowej nie ma takiego problemu. Rozmawiałam z przyjaciółką, której syn nauczył się czytać w wieku 4 lat. Poszedł w tym roku do pierwszej klasy i w pierwszym tygodniu zażądał od mamy wypisania ze szkoły właśnie ze względu na niedopasowanie poziomu edukacyjnego. Jednak czy to oznacza, że mamy nie uczyć dzieci czytania? Wczesna nauka jest łatwiejsza, niż w starszym wieku i przyczynia się do rozwoju zdolności intelektualnych dziecka. To szkoła musi się zmienić i dostosować, a nie dzieci. Jeśli nic się nie zmieni w edukacji (również w kwestii metod, podejścia indywidualnego), to będziemy wciąż w błędnym kole.
Patrząc na to z drugiej strony, umiejętność czytania ułatwi dziecku start w szkole i wzmocni jego pewność siebie. Szala korzyści wynikających z wczesnej umiejętności czytania zdecydowanie przeważa nad tym właściwie jedynym ujemnym aspektem „nudy” w szkole (co świadczy tylko o błędach w funkcjonowaniu systemu szkolnego).
Jeszcze dwa ważne aspekty nauki czytania …
Czytanie to umiejętność, na którą składa się wiele ważnych czynników. Jeżeli dziecko dobrze radzi sobie z nimi, nie będzie miało problemów z czytaniem. Dlatego większość autorów przytoczonych metod podkreśla potrzebę ćwiczenia w zabawach takich elementów jak:
- percepcja wzrokowa i słuchowa
- analiza i synteza wzrokowa i słuchowa (umiejętność odróżnienia i wyodrębnienia pojedynczych elementów np. liter/głosek i łączenia ich ze sobą w całość)
- mała motoryka (sprawność ręki)
- układanie sekwencji, szeregów, wzorów (ćwiczenie lewej półkuli mózgu)
- pamięć (niezbędna do czytania ze zrozumieniem)
- myślenie przyczynowo- skutkowe
W internecie znajdziecie mnóstwo ciekawych propozycji na ćwiczenie tych umiejętności. Wiele zabaw znajduje się również u nas na blogu. Przykładem mogą być: puzzle z drewnianych szpatułek (TUTAJ i TUTAJ, ćwiczą one analizę i syntezę wzrokową), segregowanie według koloru (TUTAJ), czy tablica z nakrętkami (TUTAJ), którą należy uzupełnić odpowiednimi zatyczkami.
Zabawa jest niezwykle ważna w życiu dziecka, często nie jesteśmy świadomi, jak (np. najprostsze memory) szlifuje ona wyżej wypunktowane umiejętności. Zawsze będziemy Was zachęcać do tego, żeby stworzyć dzieciakom optymalne warunki do zabawy (zamiast np. czasu przed ekranem). Pamiętajcie, że swoje pociechy można również zaangażować w wiele wartościowych aktywności w zwykłej, domowej codzienności np. układania sztućcy, łączenia skarpetek w pary, ustawianie butów od najmniejszego do największego, segregowanie prania.
Samo czytanie nie wystarczy – drugi ważny aspekt nauki
Kto potrafi odczytać poniższe zdanie?
Ich bin sehr schnell gelaufen.
Rozczytać pewnie wszyscy potrafią, ale to za mało, bo trzeba jeszcze zrozumieć :) I tutaj dochodzimy do ważnego aspektu nauki czytania – czytania ze zrozumieniem. Nauka czytania nie powinna koncentrować się na samej technicznej stronie rozszyfrowania i łączenia znaków graficznych.
Zatem, jak nauczyć dzieci czytania ze zrozumieniem?
Zapis graficzny (literę, sylabę, słowo) należy wprowadzać w kontekście, czyli z obrazkiem – w ten sposób uczymy dzieci znaczenia, a nie samego zapisu. Dobrze jest również pracować z tekstami, do których są ilustracje, które dziecko łączy z przeczytaną treścią. Po przeczytaniu tekstu należy sprawdzać jego zrozumienie, najprostszym sposobem jest oczywiście zadawanie pytań sprawdzających.
Aby dziecko czytało ze zrozumieniem, niezbędna jest sprawnie działająca pamięć oraz umiejętność analizy i syntezy.
Poniżej jest przykład ćwiczenia z naszego bloga. Zainspirowane jest ono montessoriańską metodą pracy. Zadaniem Daniela i Samuela było wyłowić z pudełka mały przedmiot i połączyć z odpowiednim podpisem na kartce. Aktywność polegała nie tylko na odczytaniu słowa z kartki, ale połączeniu go z jego znaczeniem – odpowiednim przedmiotem. Tego typu zabawa ćwiczy właśnie rozumienie tekstu czytanego.
Nauka czytania – jak to było i jest u nas?
Magda
Sięgając pamięcią do lat dzieciństwa i wspomnień na temat mojego czytania, przypomina mi się mój starszy brat w okresie podstawówki. Kiedy odrabiał pracę domową, bardzo często pytałam go o nazwę liter. Odpowiadał mi szybko Mimo to, zapamiętałam wszystkie litery, aż pewnego dnia przeczytałam coś w gazecie. To był mój przełomowy moment. Wiem, że korygowano mnie jeszcze we właściwym nazywaniu dwuznaków. Miałam 5 lat, gdy czytałam. Z radością wspominam tamte chwile, bo sprawiało mi to wiele satysfakcji. Do dziś kocham czytać oraz poznawać nowe rzeczy.
Helena w wieku 3-3,5 r. była zafascynowana drewnianymi literami z układanki. Zapamiętała nazwy praktycznie wszystkich, często doszukując się ich w gazecie, na bilbordach, w sklepach. Jej naturalną potrzebą było poznawanie tekstu pisanego – zaczęłyśmy składać litery sylabowo. Zakupiłam kilka ciekawych pomocy, wiele przygotowywałam samodzielnie. Nie była to sztywna pracy według techniki prof. Cieszyńskiej, gdyż Helenka znała już wiele liter, a sylaby składała w innej kolejności, niż zaleca autorka metody. Mimo to całkiem dobrze sobie poradziła. Młoda bardzo szybko składała proste wyrazy, a gdy wdrożyła się w te bardziej skomplikowane, chciała podpisywać wszystko, co się da. Jednak gubiła litery (niektóre też myliła, takie jak „d” i „p”). Więc w zabawach poruszyłam wiele elementów glottodydaktyki, wykorzystując litery do projektów plastycznych ćwicząc motorykę małą, czy głoskując wyrazy. Muszę przyznać, że nauka czytania i pisania jest u nas bardzo spontaniczna, wtedy, kiedy młoda chce oraz, kiedy młodsze rodzeństwo przyzwala. Działamy w połączeniu metod w ich modyfikacjach. Zdecydowanie jest to czas naszej relacji i świetnej zabawy, nigdy przymusu. Obecnie Helenka ma prawie 5 lat, czyta proste zdania (myli odczytanie dwuznaków) i bardzo chętnie pisze proste wyrazy.
Angelika
Nasza przygoda z czytaniem (a właściwie z samymi literkami) rozpoczęła się zupełnie przypadkowo, kiedy Daniel miał ok. 2,5 – 3 lat. Wtedy jeszcze ani nie próbowałam rozwijać moich matczynych kompetencji pedagogicznych, ani nawet nie planowałam edukacji domowej. Jednak znalazły się w naszym posiadaniu piankowe puzzle – alfabet. I tak po prostu bawiłam się nimi z Danielem, który każdą literkę przewoził samolotem, aż wylądowała na odpowiednim miejscu w układance. Później układaliśmy duże, podłogowe puzzle – domek podzielony na mieszkania liter alfabetu. Do każdego mieszkania z dużą literą była oddzielnie przyporządkowana postać z małą literką. W ten sposób Daniel nauczył się rozróżniać i łączyć w pary duże i małe litery drukowane. To doświadczenie pokazało mi, że dziecko jest w stanie wiele nauczyć się we wczesnym dzieciństwie, wystarczy odpowiednia stymulacja ze strony rodzica. Jednak sama nauka alfabetu (teraz to ja już jestem o wiele mądrzejsza i tak bym nie postąpiła) nie przełożyła się na wczesną naukę czytania, czy nawet pisania. Ja sama działałam (zupełnie podświadomie) według schematu, że z nauką czytania należy czekać, aż dziecko będzie miało ok. 6,7 lat.
Kiedy Daniel rozpoczął zerówkę (5 lat) i równocześnie zdecydowaliśmy się na edukację domową, trafiłam na tygodniowy kurs pracy metodą Montessori i tak zaczęłam stosować jej techniki w nauce czytania i pisania. Stworzyłam szorstkie litery, ćwiczyłam z Danielem percepcję słuchową, głoskowanie prostych wyrazów, składanie liter – wszystko w kreatywnej zabawie i aktywnościach, na dywaniku, a nie przy stole w zeszycie.
Pewne aspekty rozwoju mowy Daniela (jest dzieckiem dwujęzycznym) wywoływały jednak moje wątpliwości. Wtedy odkryłam metodę profesor Cieszyńskiej. Zaczęłam robić z Danielem ćwiczenia lewopółkulowe, zapisałam też na zajęcia z integracji sensorycznej oraz (przez chwilę) z programowania języka. W rezultacie porzuciłam montessoriaską metodę (głoskowanie) i przeszłam na sylabową. W pierwszym momencie Daniel był zmieszany, jednak ja byłam uparta, więc przestawił się na sylaby. Ostatecznie nie przeszłam z nim całego schematu metody symultaniczno-sekwencyjnej, ponieważ dosyć szybko i bez problemów opanował czytanie, również w języku angielskim. Jedyną trudnością, jaką miałam z nim przy nauce pisania, a której mogłabym uniknąć, stosując od początku metodę sylabową, było „zjadanie” przez Daniela litery y, np. zamiast mydło, pisał mdło. Ten błąd utrzymywał się jeszcze do zeszłego roku.
Z Samuelem również początkowo stosowałam metodę Montessori, ale szybciej niż z Danielem przeszłam na sylabową, chociaż nie trzymałam się zasad. Stworzyłam sylabowe materiały i dużo zabaw, głównie skakania, rzucania, strzelania. Pamiętacie z dzieciństwa grę w kapsle? My zrobiliśmy grę w sylabowe nakrętki, uwielbiane przez moich chłopaków. Z Samuelem bardzo pomogła mi również seria książeczek „Kocham czytać”.
Cały proces nauki przebiegł bardzo sprawnie. Bawiliśmy się i chłopcy po prostu zaczęli czytać i właściwie w dwóch językach, chociaż polski przeważał (tata pracował z nimi równocześnie nad angielskim, używając amerykańskich materiałów i metod). Czego nauczyło mnie moje doświadczenie? Że warto zacząć wcześnie (3-4 lata), że w angażującej i ciekawej zabawie dzieci są w stanie wszystkiego się nauczyć i warto to robić, wybierając zabawki/pomoce, które dodatkowo mają walor edukacyjny. Nauczyłam się, że jeżeli dziecko rozwija się normatywnie, to nawet nie trzeba sztywnej metody, aby tak złożoną umiejętność, jak czytanie, przyswoiło. Potrzebuje, abyśmy mu to czytanie udostępnili, zainicjowali, wprowadzili do jego życia językiem, którym dziecko samo naturalnie się posługuje – językiem zabawy.
Na koniec przyznam, że stałam się zdecydowaną zwolenniczką metody sylabowej, inne traktuję jako utrudnianie sobie życia :) Podzielam pogląd, że jest ona najłatwiejsza, naturalna i dostosowana do polskiego języka. Znam nawet nauczycielkę, która pracując w szkole montessoriańskiej przeszła na metodę sylabową, obserwując, jakie problemy sprawiała dzieciom nauka czytania.
Poszukujecie takich liter? Zajrzyjcie TUTAJ.
Jak nauczyć dziecko czytać – wnioski
- Zacznij wcześnie – nie czekaj na szkołę.
- Baw się z dzieckiem, stosując elementy czytania i pisania (zamiast puzzli z postaciami z bajek, układajcie puzzle zawierające podpisy do obrazków).
- Wykorzystaj edukacyjne pomoce i zabawki – niezwykłe jest to, jak wiele może nauczyć się dziecko przy okazji zabawy mądrze dobraną zabawką/pomocą edukacyjną.
- Czytajcie dużo w domu, wypełnij świat dziecka książkami – oczywiste :)
- Rozważ metodę sylabową – osobiście polecamy.
- Ogranicz dzieciom ekran – trudne zadanie, ale dziecku zrobi dobrze.
- Podążaj za dzieckiem, reaguj, kiedy wykazuje szczególne zainteresowanie literami, czytaniem, pisaniem.
- W zabawach z dzieckiem zwróć uwagę na sposób wymowy – nazywania liter (czyli głoski): J to nie jot, tylko ji, G to nie gie, tylko gy itd. Nie chcemy uczyć dzieci, że np. wyraz ja miałoby się czytać JotA, z czego wyjdzie nam jota.
Dzieci mogą nauczyć się całego alfabetu, bawiąc się nim (puzzle, książeczki, magnesy) już w wieku poniemowlęcym (1-3 rok życia). Jednak nazwy liter alfabetu: Be, eF, Gie, Jot, eL, eM nie mają żadnego odniesienia ani do nauki czytania, ani do pisania.
- Jeżeli dziecko ma problemy z nauką, zachęcamy, aby udać się do specjalisty np. logopedy pracującego metodą krakowską.
Artykuł napisałyśmy współnie (Magda i Angelika). Podzieliłyśmy się z Wami naszym doświadczeniem i wiedzą. W następnych polecimy pomoce, które warto kupić oraz samemu wykonać podczas zabaw kierunkujących wczesne czytanie. Dzisiaj natomiast czekamy na Wasze opinie, podzielcie się z nami Waszym doświadczeniem. Co sądzicie o wczesnym czytaniu? Stosujecie się do jakiejś określonej metody, pracując ze swoimi dziećmi? Jakie widzicie efekty? Zostawiając komentarz, koniecznie wpiszcie wiek Waszego dziecka :)
Będziemy Ci niezmiernie wdzięczne, jeżeli wesprzesz nas poprzez udostępnienie wpisu, komentarz, łapkę w górę, serduszko – reakcję, która motywuje nas i zachęca do dalszego działania, a bez której pisanie bloga jest niezwykle trudne.
Życzymy owocnej nauki
Magda i Angelika
Bibliografia/pozycje warte polecenia:
- G. i J. Doman, Jak nauczyć małe dziecko czytać, Bydgoszcz „Excalibur” 1992
- K. Kamińska, Nauka czytania dzieci w wieku przedszkolnym, Warszawa 1999
- Klus-Stańska D., Nowicka M.,, Sensy i bezsensy edukacji wczesnoszkolnej, Warszawa 2009
- publikacje profesor Cieszynskiej (TUTAJ wywiad o metodzie krakowskiej)
- https://centrummetodykrakowskiej.pl/
- https://www.sylaba.info/
- http://dziennikustaw.gov.pl/du/2017/356/1
- http://www.glottispol.pl/
- http://www.czytanieglobalne.edu.pl/
- https://www.wczesnaedukacja.pl/
- http://blog.centrumgloska.pl/
- http://www.godmother.pl/
Świetna sprawa! Zaczynamy właśnie po raz drugi z kolejnym dzieckiem. Co to za książka z tekstem o dżemach?
Moj 7 syn ma problemy z synteza. Nie chodzil do przedszkola bo jest zaburzony i z kazdego go wywalali. Zerowke panstwowa odbebnil aby papier byl ( chodzil po godzinie i kazali go zabierac). Poszedl do 1 klasy i o dziwo z jakichs nieporzadanych zachowan ” ozdrowial” nagle za to ma baaardzo duze braki w nauce. Pracuje z nim w domu ale jego pamiec doslownie lezy i kwiczy- za to wzrokowa ma genialna ( tak powiedziala jego pani) i wlasnie ja wykorzystuje w nauce czytania – stosuje glottodydaktyk. Litery zna, za chwile przejdziemy do drugiego etapu tworzenia sylab. Dywanik juz za… Czytaj więcej »
Jestem pod wrażeniem z tego, co piszesz, jak zaangażowaną i zorientowaną mamą jesteś, synek jest w dobrych rękach :) Trzymam kciuki za Was!
hej Dzieki za artykul Bardzo mnie zaciekawily ksiazki/a, ktorą czyta dziewczynka na zdjeciach – tam gdzie wspomniane sa komary i kotary czy urodziny a i kochac z czerwono – czarnymi sylabami. Pewnie to z serii 'Kocham czytac’ Jesli tak to podaj prosze, ktory to numer zeszytu/zeszytow. Jesli inna to bede rowniez bardzo wdzieczna o podanie tytulu i autora. Pozdrawiam serdecznie
A co z metodą odimienną? W przedszkolu moich dzieci właśnie taka się stosuje. Po przeczytaniu na czym polega uważam, że to bardzo fajna metoda, ale chętnie poznam zdanie kogoś kto tę metodę stosował. Może znacie kogoś? Opinie? Moja pięciolatka czyta pierwsze swoje słowa, pisze już od jakiegoś czasu. A na pokładzie jest jeszcze młodszy brat 3 lata i póki co zaczynamy wprowadzanie pierwszych liter z jego imienia.
Przyznam szczerze, że nie słyszałam o niej, ale na pewno nadrobię zaległości :)