Moja dzisiejsza propozycja zabawy jest szczególna, bo składa się z wyjątkowych elementów. Pierwszy to rodzina, drugi to wyprawa i przygoda, a trzeci to odpowiednie zabawki – czyli takie, które mamy w domu pod ręką, jak np. miski i plastikowe butelki i takie, które nic nie kosztują, jak np. wielkie kartonowe pudło. Dzisiejszy wpis to historia jednego tygodnia z życia naszej rodziny, jednego pudełka, dobrej zabawy i … 10 kg kasztanów :)
Potrzebne będą:
- Drzewa (koniecznie kasztanowe)
- rodzice
- rodzeństwo i kuzynostwo
- pudełka, miski i butelki
- kasztany
- energia
- dobry nastrój (ze złym też się uda)
Łowcy skarbów
Uwielbiam jesień – naszą złotą, polską, piękną i słoneczną jesień. Kojarzy mi się z wyprawami, które co roku odbywam z chłopcami, po których nasz dom zalegają liście, patyki, kasztany, żołędzie – wszystkie skarby, które później na wszelkie możliwe sposoby wykorzystujemy do naszych zabaw i jesiennej twórczości. Ze wszystkich pór roku, to właśnie jesienne inspiracje zajmują najwięcej miejsca na kartach tego bloga. W tym roku, pomimo iż chłopcy wyrośli już z okresu przedszkolaka, nic się nie zmieniło. Jesień nadal nas inspiruje do spędzania wspólnego czasu. Tradycyjnie wybraliśmy się całą rodziną na wyprawę po kasztany. Mamy już swoje ulubione i sprawdzone miejsca, które nas nigdy nie zawiodły :) Nie pojmuje magii tej prostej czynności, jaką jest zbieranie z dziećmi kasztanów, ale bez względu na to, w jakim one są wieku, wywołuje ona na ich twarzach radość i ekscytację. Jest wielką przygodą. I co tu dużo mówić, nawet my dorośli zamieniamy się w łowców skarbów :)
Kasztanowe bombardowanie
Taka wyprawa skończyła się dla nas tym, że wróciliśmy do domu z 10 kilogramami kasztanów. Tak, chłopcy dokładnie zważyli swoją zdobycz. W głowach powstało pytanie: Co z nimi zrobić? I wtedy Daniel powiedział do mnie:
– Mamo, ja chcę zrobić wojnę na kasztany.
-Chcesz się rzucać kasztanami…?
-Tak!
No więc dobra zabawa wymaga odrobinę kompromisu. Rzucanie się kasztanami było dla mnie nie do zaakceptowania, jednak nadal pozostało pytanie, co z nimi zrobić, jak je wykorzystać, żeby spalić chłopięcą energię i, żeby zaspokoić chęć porzucania nimi…
Odpowiedź była prosta:
– Możecie rzucać, ale nie w siebie i nie po całym mieszkaniu. Możecie rzucać … np. do pudełka.
I rzucali przez cały dzień. Właściwie to bombardowali kartonowe pudło. Ale radość była ogromna, zaangażowanie i mnóstwo spalonej energii jako rezultat uboczny – bardzo przeze mnie porządany :) A przy okazji można było zażyć kasztanowej kąpieli.
Poniższy film to relacja z zabawy po etapie „bombardowania”, bo przez pierwsze dwie godziny zdrowy rozsądek nakazywał trzymać się z dala od kartonowego pudła :)
Kasztanowy zestaw do zabawy maxi extra
Innego dnia odwiedził nas ukochany kuzyn – malutki Dominik z mamą. Przygotowaliśmy dla niego do zabawy specjalny powiększony „kasztanowy zestaw maxi extra” :) Zabawy była przednia dla dużych i małych. A najważniejszy składnik to dobre towarzystwo! Teraz nikt już nie będzie miał wymówki do tego, żeby zorganizować dzieciom dobrą zabawę. Nasza kosztowała całe 0 złotych. Potrzebna jest tylko odrobina kreatywności, dobre chęci i nasze zaangażowanie, które się opłaca, bo w rezultacie dzieci pochłoniętę aktywnością, dają nam odrobinę czasu dla siebie.
Hoho ile kasztanów… My ograniczyłyśmy się do jednej reklamóweczki ;-)
Ale zabawy widać że się podobały Chłopakom :-)
Bardzo się podobały :), ciężko było nie zebrać takiej ilości, jak pod drzewami było pełno :)